W moim sercu była głęboka rana – nie potrafiłam wybaczyć mojemu mężowi,
myślałam, że jest to niemożliwe. Krótko po tym pojechałam na rekolekcje
„Kurs Paweł” do Paradyża. Stanęłam przed ogromną bramą i powiedziałam
Jezusowi, że jestem do jego dyspozycji i może robić sobie ze mną co chce.
Na początku kursu powiedziano nam, że przez ostatnie 2 dni będziemy chodzić
tylko z Pismem Świętym i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie. Miałam duże
wątpliwości, myślałam, że znalazłam się tu przez przypadek, że to nie są
rekolekcje dla mnie. W sercu mówiłam – Jezu, jak ja mogę głosić o Tobie
innym, o Twojej miłości, kiedy moje serce jest chore. Dzień przed
rozesłaniem nas do głoszenia Dobrej Nowiny, na Mszy Św. Jezus przyszedł do
mnie z ogromną miłością. Wypełnił całe moje wnętrze swoją obecnością.
Usłyszeliśmy wtedy proroctwo, Jezus kierował słowa do wszystkich
uczestników – „Ja was wybrałem, abyście szli i głosili, że Ja żyję, bo
dzieci moje giną. Otoczę was swoim płaszczem i nic złego wam się nie
stanie. Obdaruję was swoją miłością.” Były to słowa, które przeszyły całe
moje ciało, a miłość Jezusa wlewała się do mnie jak do pustego naczynia.
Kiedy moje wnętrze wypełniło się Jego miłością poczułam jak bardzo kocham
wszystkich, którzy mnie skrzywdzili. Wszystkie zranienia, krzywdy stały się
nic nie znaczące. Powiedziałam Jezusowi, że teraz, to mogę ogłosić całemu
światu, że On żyje. Chodziłam i mówiłam wszystkim z ogromną odwagą, mocą i
radością w sercu, że Jezus żyje, że On może przemienić ich życie, że bycie
z Nim jest cudowne. Poszłam do osób, które mnie skrzywdziły, a oni
wyznawali wiarę w Jezusa, przyjmowali Go jako swojego Pana i Zbawiciela i
doświadczali Jego Miłości.
W tym czasie zdałam sobie sprawę bardzo mocno, że mój brat żyje w ciemności,
ponieważ zmienił wyznanie z powodu ożenku z dziewczyną ze Świadków Jehowy.
Kiedy spotykaliśmy się na uroczystościach rodzinnych, zawsze rozstawaliśmy
się w kłótni. Głęboko w sercu miałam przekonanie, że tak być nie może, że
to nie jest dobra droga. Prosiłam Jezusa gorliwie na modlitwie, zachowując
ostre posty w tej intencji, aby jeżeli nie mnie, to posłał kogoś innego do
tej rodziny. I stało się. Jezus posłał tam 9 – letnie dziecko, Adama, który
był w wieku przygotowywania się do Pierwszej Komunii Świętej. Brat z
bratową przyjęli go do swojej rodziny i stali się dla niego rodziną
zastępczą mimo, iż swoich dzieci mieli już pięcioro. Bratowa prowadzała
Adama na spotkania przygotowujące do kościoła i sama słyszała o Miłości
Bożej. W tym też czasie na jej dolnej wardze pojawiła się granatowa narośl.
Chirurg postawił diagnozę i napisał skierowanie do zabiegu usunięcia. Kiedy
kończyły się spotkania przygotowujące Adama do Komunii Św., bratowa
powiedziała Jezusowi, że jeżeli On jest w tej wierze żywy i prawdziwy, to
niech da jej znak. Pomyślała o narośli na wardze. Jezus uzdrowił jej wargę
– w następnym dniu nie było po niej śladu. Obiecała Jezusowi, że wszystkie
dzieci ochrzci, weźmie ślub w kościele. Tak też zrobili. Wkrótce byłam
matką chrzestną 20-letniej Kasi.
Syn mój był bardzo sceptycznie nastawiony do uczestnictwa w rekolekcjach
„Kurs Filip”. Pod namową rodziny uczestniczył w nich. Jezus przyszedł do
niego ze swoją miłością, uwolnił go od palenia papierosów. Od tamtego czasu
głosi Dobrą Nowinę innym napotkanym ludziom a Jezus potwierdza to znakami.
Takich i wiele jeszcze innych cudów uczynił Jezus w mojej rodzinie.
Od mojego nawrócenia minęło 26 lat, a ja wciąż jestem zakochana w
Chrystusie. Pojawiają się problemy i kłopoty, ale widzę jak Jezus
wyprowadza mnie z tego i moją rodzinę w cudowny sposób, często stawiając na
drodze odpowiednich ludzi. Przez wiele lat byłam w grupie liderem, obecnie
jestem koordynatorem Odnowy w Duchu Świętym rejonu gorzowskiego. Wydaje
się, że nie mam wiele czasu, ponieważ jeszcze 1 rok temu byłam czynnym
nauczycielem w szkole, działam w Zarządzie Stowarzyszenia Pomocy Uczniom,
mam też sześcioro wnuków. Często wraz z mężem uczestniczymy w różnego
rodzaju spotkaniach i rekolekcjach Odnowy , udzielamy się aktywnie w
parafii, posługujemy modlitwą wstawienniczą. Z racji pełnionej funkcji
koordynatora poświęcam wiele czasu na organizację wielu spotkań
modlitewnych. Daje mi to ogromną radość i spełnianie się, bo w tym
wszystkim widzę obecność Jezusa, Jego łaskę. Pracuję dla Niego, On
przymnaża mi czasu. Ja troszczę się o Jego sprawy, a On o moje.
Ewa Szlempo